*Diana*
Lecimy do Dortmundu. Już za jakąś godzinę zobaczę Ann. Rosali zaraz po wejściu do samolotu zasnęła. Założyłam słuchawki, a po chwili zasnęłam. Obudził mnie głos dochodzący z głośników. ,,Proszę zapiać pasy, podchodzimy do lądowania." Obudziłam Rosali.
Gdy wylądowaliśmy wyszłyśmy z samolotu i skierowałyśmy się do miejsca z odbiorem waliz. Wzięłyśmy walizki i skierowałyśmy się do holu. Zaczęłyśmy szukać Sebastiana, lecz nigdzie Go nie było. Wyjęłam telefon i zaczęłam do niego dzwonić. Jeden sygnał... Drugi.. Trzeci.. Odebrał.
- No gdzie jesteś? - zapytałam.
- W domu.
- Co? Jak to? Przecież wiesz, że miałyśmy dzisiaj przyjechać..
- No bo Diana, wiesz co. Było coś takiego, że nasz lot z 28 przełożyli na 26 i nie chciałem Cię niepokoić, a Kuba Błaszczykowski się dobrze dogaduje z Ann no to powiedział, że się nią zajmie przez ten czas, a dzisiaj miał po Was jechać.
- Mm, jak Go nie będzie to Cię zabiję. - wysyczałam.
- Oj nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi. A po za tym, jakby Go nie było, chociaż sądzę, że gdzieś na Was czeka, no ale jak nie, to zaraz w sms'ie prześlę Ci adres i zamówicie taksówkę.
- Ohhh, Kehl! Dobra idź już spać, pa.
- Pa.
- I co? - zapytała Rosali.
- Mamy szukać Szanownego Jakuba Błaszczykowskiego.
- Chyba nie musimy..
- Jak to?
- Odwróć się..
- Stoi tam?
- Tak stoję tu. - powiedział jakiś głos.
Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się postać Kuby.. Uśmiechał się.
- Powiedziałam coś, czym mogłabym Cię urazić? - zapytałam.
- Nie, chyba.. - powiedział śmiejąc się.- a tak w ogóle to Kuba jestem.
- Diana. - odpowiedziałam.
- Rosali. - powiedział moja koleżanka.
*Po jakiś 20 minutach*
Jest jakoś po szóstej. Kuba pokazał nam nasze pokoje i powiedział, ze skoro jesteśmy to jego już jutro po treningu nie będzie. Jestem bardzo zmęczona, więc położyłam się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz