piątek, 28 grudnia 2012

ROZDZIAŁ VII

*Rosali*
Obudziły mnie promienie słoneczne. Otworzyłam oczy i podeszłam do okna. Diana już się bawiła z Ann. Słodka dziewczynka z niej. Ma dopiero 3 latka, a już tak kocha piłkę nożną i grac w nią. Uwielbiam te dziewczynkę. Usiadłam na parapecie i zaczęłam czytać książkę. Postanowiłam, że się przebiorę. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Po około 30 minutach byłam gotowa i zeszłam na dół. Siedziała już tam Diana z Ann i zawzięcie o czymś rozmawiały.
- O czym rozmawiacie? - zapytałam podchodząc.
- Aaaa o nicym. - powiedziała mała.
- Tak? - zaczęłam się uśmiechać.
- Tak.
- A może jednak przekonam się w inny sposób?
- Jaki?
- Hmm, na przykład gilgotki.
- O nie! Los! Nie! - zaczęła krzyczeć mała uciekając przede mną po całym domu. Wtedy zadzwonił dzwonek, ale my nadal biegałyśmy.
- Dobra ja otworzę. - powiedziała Diana śmiejąc się.
*Diana*
Poszłam otworzyć  a moim oczom ukazał się Robert Lewandowski. Zdziwiło mnie to, że przyszedł tu, chociaż wiedział, że to my jesteśmy w domu, a nie Sebastian.
- Cześć. - powiedział uśmiechając się i pokazując swoje dołeczki w policzkach.
- Hej. - odpowiedziałam.
- Mogę wejść?
- Jasne. A co Cię sprowadza do nas?
- Ann.
- Jak to?
- Nie wiesz, że dzisiaj są jej urodziny?
- No wiem, wiem.
- No właśnie, a ja jako doskonały wujek przyszedłem do niej z prezentem i propozycją od innych piłkarzy.
- Oho, już się boję.
- Nie ma czego.
- Miejmy nadzieję.
*Robert*
Szczerze to przyjechałem tutaj, aby popatrzeć na Dianę, ale Ann była taką małą wymówką. Wiem, że ma dzisiaj urodziny, więc wpadłem na pomysł, aby zrobić taką imprezkę i aby piłkarze przyszli z żonami i dziećmi. Ann będzie się dobrze bawiła, Diana i Ros poznają dziewczyny, a ja będę miał szansę poderwać Dianę. Wszedłem do salonu, a tam zobaczyłem uciekając Ann przed Ros.
- Wujek Lobelt! - krzyknęła mała i zaczęła biec w moją stronę.
Wziąłem ją na ręce i wyciągnąłem prezent.
- No hej. Wszystkiego najlepszego! - powiedziałem dając jej prezent.
- Dziekuje! Kochany jestes!
- A mam dla Was propozycję. Wpadłem na pomysł, aby zrobić imprezkę z okazji urodzin Ann.
- Ona ma dopiero 3 latka. - powiedziała Diana.
- Tak, tak wiem. Ale to będzie coś takiego, że przyjdą inni piłkarze z żonami i dziećmi. Wy będziecie w swoim towarzystwie z nami, a dzieciaki będą się bawić.
- Tak, tak! Jak w tamtym loku! - krzyczała mała.
- Chcesz jechać? - zapytała Ros.
- Taaaaaak!
- No dobra, to przyjedziemy. - powiedziała Diana.
- No dobra, to ja lecę. - powiedziałem kierując się do drzwi.
- Robert.
- Tak?
- Jak my do Ciebie trafimy?
- Ahhh, no tak. No dobra będę u Was o 17, bądźcie gotowe to Was zabiorę. - powiedziałem uśmiechając się.
- Okej.
- To pa.
- Pa. - powiedziała uśmiechając się. Jeju, co za kobieta, ona.. ona jest wyjątkowa! Nie taka jak inne! Czuje to! Musze z nią dzisiaj poważnie porozmawiać.


JESTEŚ - ZOSTAW KOMENTARZ

PODOBA SIĘ - OBSERWUJ

TO DAJE WIELKĄ MOTYWACJĘ!

DZIĘKUJĘ ZA PONAD 300 WYŚWIETLEŃ! :)

3 komentarze:

  1. Fajny ! Czekam na kolejny i mam nadzieję ,że będziesz pisać trosszkę dłuższe rozdziały ! Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, postaram się dłuższe pisac! :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Fajne :) czekam na dłuższą wzmiankę o Łukaszu :))
    a przy okazji zapraszam do siebie http://bvb-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń